Sylwester lada moment, dlatego dzisiaj przychodzę do Was z szybkim i prostym makijażem. To idealna opcja dla osób, które nie lubią mocnego, przerysowanego efektu. Tego dnia każda minuta jest często na wagę złota. Jaki jest mój sekret na szybki i efektowny makijaż? Tego dowiecie się w dzisiejszym wpisie.
DOBRA PIELĘGNACJA TO PODSTAWA
Standardowo zaczynam od odpowiedniej pielęgnacji. Przygotowanie skóry rozpoczęłam od płatków bakuchiol reface™ marki Indeed Labs. To świetna, delikatniejsza alternatywa dla retinolu. Możemy stosować je zarówno rano, jak i wieczorem. Ich główne zadanie to wygładzenie, przywrócenie elastyczności skórze, wyrównanie kolorytu. Dodatkowo w połączeniu z niacynamidem świetnie radzą sobie z niedoskonałościami i regulacją wytwarzanego sebum. Ostatnio to numer jeden w mojej pielęgnacji.
Obszar pod oczami nawilżyłam za pomocą lekkiego kremu marki Indeed Labs Eysilix II™. Zawiera innowacyjne formy peptydów, probiotyków oraz ceramidy, które pomagają: zmniejszyć obrzęki, w walce z opuchlizną, rozjaśnić obszar pod oczami oraz spłycić drobne linie. Ponadto produkt nie zawiera parabenów, barwników, substancji zapachowych. Krem świetnie spisuje się pod makijaż. Sprawdza się jako baza pod wiele korektorów.
Następnie zaaplikowałam serum rozświetlające Kora z Witaminą C. Uwielbiam je! Pomaga w walce z przebarwieniami. Ogromnie się cieszę, że marka Mirandy Kerr trafiła w końcu do Polski. Znajdziecie ją w Perfumeriach Douglas.
Kolejny krok to nawilżenie skóry. W tym celu zastosowałam ujędrniający krem Wonder Black Rice Hyaluronic Cream marki Haruharu. Pomimo swojej bogatej zawartości kosmetyk ma świetną formułę, która szybko się wchłania, dzięki czemu możemy przejść błyskawicznie do makijażu. Dodatkowo krem świetnie utrzymuje nawodnienie skóry przez cały dzień.
Ostatni krok, jeśli chodzi o przygotowanie skóry to baza, która przedłuża trwałość makijażu oraz trzyma mat, szczególnie w strefie T. Zaaplikowałam ją tylko w tej okolicy. Uwaga! To chyba pierwsza drogeryjna baza, której działanie śmiało mogę porównać do tych wysokopółkowych wariantów, a Matte Primer Rimmel kosztuje o wiele mniej. Posiada rewelacyjną konsystencję, przypominająca standardowy krem, dzięki czemu aplikacja jest niezwykle łatwa. Nie zauważyłam, aby zapychała moją skórę. Dodatkowo baza nie roluje się podczas nakładania podkładu. Tworzy efekt pięknej, satynowej skóry.
TYM RAZEM INNA KOLEJNOŚĆ. ZACZYNAMY OD OCZU I BŁYSKU
Jeśli aplikuję na oczy iskrzące pigmenty, to zazwyczaj makijaż twarzy wykonuję w drugiej kolejności, aby zniwelować osypywanie się brokatu. Ewentualnie możecie podłożyć chusteczkę pod dolną powiekę, aby obszar pod okiem był idealnie czysty.
Dzisiejszy makijaż oka jest niezwykle prosty. Pierwsze skrzypce gra błysk. Najpierw przykleiłam, za pomocą palca pigment do mokrego korektora, który pełni u mnie rolę bazy. W tym przypadku zastosowałam wariant Rimmel Lasting Matte nr 015. Na oczach króluje piękne złoto z odrobiną mieniącego się srebra – pigment Clare Blanc Salted Carmel 873. Nałożyłam go na ruchomą powiekę. Następnie załamanie podkreśliłam cieniem Deja-vu z palety Dreamy 2. Po aplikacji podkładu i korektora tym samym odcieniem podkreśliłam także dolną powiekę. Jeśli chodzi o najnowszą paletę Nabla, to jestem nią zachwycona. Tej niesamowitej formuły nie da się opisać. Te cienie po prostu trzeba dotknąć. Dodatkowo praca z nimi to sama przyjemność. Mówię tu o matach, jak i iskrzących foliach. Formuła jest jakby delikatnie mokra, wszystkie kolory pięknie się blednują oraz przyklejają do powieki.
Wewnętrzny kącik delikatnie rozświetliłam mieszanką dwóch odcieni z palety Nabla Dreamy 2 – Oniric i Lucid Dream. Przy linii rzęs narysowałam cieniutką kreskę moim ulubionym eyelinerem Artdeco High Precision Liquid Liner nr 01. Jest niezwykle precyzyjny, mega trwały, a czerń jest niesamowicie głęboka. Zaaplikowałam cielistą kredkę Sephora nr 07, aby optycznie powiększyć oko. Następnie podkreśliłam rzęsy mascarą Honest Beauty. To produkt 2 w 1 z bazą. Pięknie rozdziela, wydłuża rzęsy. Kącik zewnętrzny odrobinę zagęściłam, przyklejając połowę paska Luxury Bride Tears.
Wewnętrzny kącik delikatnie rozświetliłam mieszanką dwóch odcieni z palety Nabla Dreamy 2 – Oniric i Lucid Dream. Przy linii rzęs narysowałam cieniutką kreskę moim ulubionym eyelinerem Artdeco High Precision Liquid Liner nr 01. Jest niezwykle precyzyjny, mega trwały, a czerń jest niesamowicie głęboka. Zaaplikowałam cielistą kredkę Sephora nr 07, aby optycznie powiększyć oko. Następnie podkreśliłam rzęsy mascarą Honest Beauty. To produkt 2 w 1 z bazą. Pięknie rozdziela, wydłuża rzęsy. Kącik zewnętrzny odrobinę zagęściłam, przyklejając połowę paska Luxury Bride Tears.
CZAS NA SKÓRĘ. DŁUGOTRWAŁY PODKŁAD I ŚWIETNY DROGERYJNY BRONZER. MÓJ TRIK NA SZYBKĄ APLIKACJĘ PODKŁADU
Po makijażu oka przystąpiłam do upiększania cery. Zaaplikowałam cienką warstwę podkładu Charlotte Tilbury Airbrush Flawless nr 7.5 neutral. Bardzo się z nim polubiłam w ostatnim czasie. Jest idealny do skóry mieszanej. Uwielbiam aplikować go dłońmi, a następnie wklepuję delikatnie gąbka. W takim przypadku nakładanie fluidu zajmuje mi o wiele mniej czasu.
Pod oczy zaaplikowałam ten sam korektor, który posłużył mi jako baza pod cienie – Rimmel Matte nr 015. Na szczyt kości policzkowych nałożyłam tint od Artdeco Moisturizing Skin nr 3, aby nadać skórze zdrowego, delikatnego blasku. Uwielbiam ten produkt. Tworzy zdrowe, nieprzesadzone glow. Dodatkowo zapewnia dobrą przyczepność sypkiemu rozświetlaczowi od Clare Blanc – OH! GLOW DAY LIGHT 30, który również nałożyłam na szczyt kości policzkowych i grzbiet nosa. Strefę T zmatowiłam moim ulubionym pudrem od Bobbi Brown, odcień white. Ostatnio ponownie zachwycałam się nim na moim instastory. Tworzy efekt wygładzonej skóry. Przepięknie się fotografuje oraz matowi moją niesforną strefę T na wiele godzin.
Na pozostałą część twarzy zaaplikowałam mineralny podkład prasowany Clare Blanc w kolorze Beige 360. Ostatnio odkryłam także świetny drogeryjny bronzer Misslyn. Dodałam także odrobinę różu – Cutie Pie tej samej marki, aby dodać skórze odrobinę świeżości. Trzeba przyznać, że Misslyn posiada przesłodkie opakowania.
OSTATNIO ULUBIONE TRIO DO BRWI
Brwi podkreśliłam delikatnie kredką Mary Kay w kolorze Brunette. Jest precyzyjna, długotrwała i ma świetną formułę. Następnie włoski ujarzmiłam dwoma kolorami żelu od Bourjois Brow Fiber Oh, Oui! Początek zaznaczyłam jaśniejszym odcieniem – 001 Blond, a resztę ciemniejszym – 003 Brown.
TRIK NA PEŁNIEJSZE USTA
Usta obrysowałam konturówką Golden Rose nr 211 w brązowym kolorze. Następnie zaaplikowałam matową pomadkę w płynie Nabla w kolorze Hedonist. Na środek wklepałam odrobinę jaśniejszego koloru bareMinerals w odcieniu Peony. To przepiękny odcień nude. Uwielbiam stosować go na co dzień.
Makijaż sylwestrowy mamy gotowy. Jak widzicie, wystarczy minimalna ilość cieni. Błysk w zupełności załatwi sprawę. Korzystając z okazji, chciałabym życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze w 2020 roku. Dużo uśmiechu, spełnienia najskrytszych marzeń!
Do zobaczenia już w przyszłym roku na blogu ;)
Piękny makijaż :)
OdpowiedzUsuńPrzepiekny makijaz, zycze Ci kochana aby spelnily sie Twoje marzenia w nadchodzacym 2020 Roku <3
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie i wzajemnie ✨☺️
UsuńŚwietny wpis oraz piękny makijaż. :) Super wyglądasz.
OdpowiedzUsuńRównież życzę wspaniałego 2020.
Dziękuję pięknie Monia i wzajemnie, wszystkiego dobrego w 2020!☺️
UsuńJaki odcienie rozświetlaczy laura mercier i bobbi brown polecasz? :)
OdpowiedzUsuńZ Laury Mercier bardzo lubię Indiscretion, a z Bobbi Brown Pink Glow ✨
UsuńDziękuję za odp :)
Usuń